At the beginning I want to inform all my blog readers this post is in polish language because it refers to the situation in Poland.

Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że czuję się osobą kompetentną do napisania poniższej analizy. Dla osób, które nie mają zielonego pojęcia, kim jestem przedstawię swój skrócony życiorys zawodowy. Pracuje w branży bezpieczeństwa informatycznego od 2004 roku. Moimi pracodawcami były takie firmy / instytucje jak Hispasec (pracowałem razem z Gynvael Coldwind, Mateusz ‘j00ru’ Jurczyk, Marcin ‘Icewall’ Noga), Europejska Organizacji Badan Jądrowych w Szwajcarii (m.in. pracowałem przy projektach zabezpieczania i rozwijania technologii GRID (np. WLCG, EGEE) oraz projektów takich jak LHC i zajmowałem się m.in. hardeningiem jądra systemu Linux na potrzeby owej organizacji), wykonywałem pentesty i byłem konsultantem dla sporej liczby banków w Polsce jak i za granicą. Byłem architektem bezpieczeństwa w jednym z największych banków inwestycyjnych. Wrocławskie Centrum Sieciowo-Superkomputerowe również dało mi możliwość pracy i uczestniczenia w ciekawych projektach naukowych gdzie starałem się dołożyć swoją cegiełkę bezpieczeństwa. Obecnie pracuje dla Microsoftu w teamie MSRC (grupa Detection & Defence), wcześniej byłem w teamie Science. To tak w dużym skrócie, ponieważ nie jest to temat owego wpisu.

Chciałbym również zaznaczyć, że nie jestem lingwistą, nigdy nie byłem, oraz jestem świadom tego, że popełniam wiele błędów ortograficznych jak i gramatycznych. Nie jest to odpowiednie miejsce na wypominanie mi tego typu pomyłek, ponieważ zaznaczam, że nie jest to nijak związane z tematem, który chcę tutaj poruszyć. Jeżeli masz jakieś kompleksy lingwistyczne to udzielaj się na forach językowych bądź przeprowadzaj konsultacje z prof. Miodkiem. Nie bardzo mnie to interesuje – więc nie wylewaj tu swoich żali językowych.

 

W sobotę (6 kwietnia) miała miejsce nietypowa sytuacja. Otóż bardzo popularny serwis informacyjny (nie techniczny) niebezpiecznik.pl został pośrednio “zhackowany” (świadomie używam cudzysłowu). Otóż z technicznego punktu widzenia, cytując w/w serwis:

“(…) nikt nie przełamał zabezpieczeń Niebezpiecznika, ale włamał się na serwery jednej z firm, z którą współpracujemy i do której to (nie tylko my) odwołujemy się poprzez załączenie skryptu (…)”.

Konsekwencją tego działania było automatyczne przekierowanie na stronę Pastebin zaraz po załadowaniu się serwisu. Zostało to natychmiast zauważone przez polską społeczność internetowa i całe zdarzenie stało się bardzo medialne. Taka sytuacja wynika z wielu czynników. Otóż niebezpiecznik.pl jest blogiem/serwisem niezwykle popularnym. Właśnie ze względu na swój informacyjny (nie techniczny) charakter. Serwis stał się na tyle popularny, że często jest cytowany w mediach głównego nurtu. Zarówno na stronach internetowych jak i poza nimi.

Dodatkowo ekipa projektu niebezpiecznik.pl (w szczególności jego twórca Piotr Konieczny) organizuje wiele szkoleń (płatnych) z zakresu bezpieczeństwa (rożna tematyka). Sprzedaje usługi związane z bezpieczeństwem (testy penetracyjne, audyty, consulting), oraz często jest zapraszany na konferencje gdzie prowadzi wykłady.

Wyżej wymienione czynniki spowodowały swoistą “eksplozję emocji” na temat zaistniałej sytuacji. Jak to się ma do wizerunku serwisu samego w sobie? Swoiste “guru” bezpieczeństwa oraz “wpadka” ze “zhackowanym” serwisem? Dodatkowo strona, na którą było przekierowanie zawierała kontrowersyjny “manifest”. Znajduje się w nim wiele krytyki oraz kontrowersyjnych wniosków.

Moim celem nie jest analizowanie tego manifestu, ani szukaniu potwierdzenia czy też zaprzeczenia postawionych tez, lecz analiza faktu “podważenia społecznego zaufania” do serwisu. Chciałbym się skupić na czymś zupełnie innym. Na czymś, co mnie, jako osobę, która stara się trzymać od tego typu gierek (tak, to są wg mnie gierki) z daleka. Chodzi mi o próbę zbagatelizowania zaistniałej sytuacji przez twórców serwisu i nie przedstawieniu, jakie mogłyby być potencjalne (i zarazem poważne) skutki dokładnie tego ataku. To, że autorzy ataku ich nie zastosowali, lecz wykorzystali do pokazania światu swojego manifestu w cale nie jest wystarczającym powodem by minimalizować zaistniałą sytuację!

 

Skutki ataku

Z punktu widzenia końcowego użytkownika, (czyli zwykłego zjadacza chleba, który odwiedza stronę niebezpiecznik.pl) atak miał takie same skutki jak podmiana strony, czy tez idąc dalej, takie jak atak na serwery DNS. Otóż użytkownik w konsekwencji odwiedził nie ten zasób, który chciał, pomimo że spełnił wszystkie wymagane od niego, z punktu widzenia bezpieczeństwa, zalecenia. Otóż użytkownik NIE BYŁ zainfekowany żadnym złośliwym oprogramowaniem (rootkit / malware), miał prawidłowo poustawiane serwery DNS, prawidłowo wpisał domenę (nie było żadnych literówek, czy też przekłamań bajtów/bitów nawet z tak abstrakcyjnych przyczyn jak promieniowanie kosmiczne). Z tych właśnie powodów użytkownik UFA odwiedzonym zasobom. Pomimo tego, zaufanie zostało złamane i całkowicie inne treści zostały przesłane. Atakujący wybrał proste i niegroźne dla użytkownika przekierowanie na jego manifest, ale wcale nie musiał tego zrobić. Mógł być bardziej złośliwy…

Z mojego punktu widzenia, poważna sytuacja jest, tak na prawdę bagatelizowana. Czy w sytuacji, gdy ktoś podmieni wpisy w DNS (tudzież wykona udany atak DNS Poisoning) również będziemy mówić o niegroźnej sytuacji, jeśli wpisy w DNS również przekierują na manifest w serwisie Pastebin? Jeśli ktoś przełamie zabezpieczenia serwera (nie ważne czy zdobędzie konto administratora czy nie) i podmieni stronę fizycznie na serwerze, która będzie przekierowywać na manifest w serwisie Pastebin, również będziemy bagatelizować? Czy też nawet porównując absurdalnie do ataków typu phishing (absurdalnie, ponieważ w atakach typu phishing zazwyczaj potrzeba zmusić użytkownika do wykonania specyficznej operacji, w tym ataku wszystko było automatyczne), które przekierują na Pastebin z manifestem też to zbagatelizujemy? Otóż wg mnie NIE! Konsekwencje wszystkich z wyżej opisanych ataków są dokładnie takie same! Użytkownik łączy się z serwerem z “czystej”, niezainfekowanej maszyny, prawidłowo wpisuje domeny i prawidłowo inicjalizuje połączenie, w każdym z w/w ataków otrzymałbym inną treść niż spodziewana…

 

W takim razie, jeśli nie przekierowanie na Pastebin, to co?

Otóż atakujący miał ogrom możliwości. Ponieważ serwis niebezpiecznik.pl jest serwisem niezwykle popularnym, naturalną rzeczą jest zaatakowanie wszystkich jego użytkowników. Można to zrobić na różne sposoby. Atakujący mógł wstrzyknąć kod JavaScript, który serwowałby nieznane ataki na aplikacje (0day) np. Java, Flash, etc i wówczas taki exploit po udanym ataku może ściągnąć złośliwe oprogramowanie (rootkit / malware) i zainstalować na maszynie ofiary. Taki scenariusz ataku nosi nazwę drive-by-download i jest dość popularny właśnie ze względu na zaufanie, jakie mają serwery wśród użytkowników. W ciągu paru sekund taki scenariusz mógłby stworzyć niezły botnet z komputerów użytkowników odwiedzających serwis niebezpiecznik.pl. Nie ma tu żadnej różnicy, jaką metodą byłby serwowany złośliwy kod JavaScript. Każdy z opisywanych ataków (włączając ten, który dotyczył serwisu niebezpiecznik.pl) miałby ten sam skutek!

Inny scenariusz, który mógłby zaistnieć, to stworzenie dokładnej kopi 1: 1 serwisu niebezpiecznik.pl na kontrolowanej przez atakującego maszynie i tam przekierować odwiedzających. Również takie działanie ma ogromne konsekwencję! Ponieważ strona jest całkowicie i w każdym detalu kontrolowana przez atakującego, więc mógłby na przykład podmienić przycisk “like” facebook’a w taki sposób by przekierowało na fałszywą stronę logowania do serwisu facebook i ukraść dane z formularza logowania. Oczywiście są różne inne opcje wykorzystania tej sytuacji – ten jest jednak najbardziej obrazowy dla szarego użytkownika.

Innym wartościowym atakiem jest zaatakowanie odnośników na stronie niebezpiecznik.pl., Jakie? Przyjrzyjcie się odnośnikowi “Kontakt”, “Audyty & Pentesty” oraz “Reklama”. Najpierw “Kontakt”:

kontakt

Serwis informuje, że potrafi chronić tożsamość swoich informatorów. Jeżeli przekierujemy połączenie na stronę całkowicie kontrolowaną przez atakującego, wówczas można stworzyć 1: 1 kopie tego formularza, który wysyłałby wszystkie informacje do atakującego zamiast do serwisu. Wówczas informator myślałby, że jest chroniony przez serwis niebezpiecznik.pl, a w konsekwencji nic takiego nie miałoby miejsca. Tylko w kwestii atakującego byłoby to, czy poinformować serwis, że takie zgłoszenie było (poprzez forwardniecie tego, co przechwycił) czy tez nie. A komu on te dane by ujawnił, to już decyzja atakującego.

O wiele gorsza sytuacja mogłaby zaistnieć w pozostałych odnośnikach. Najpierw “Audyty & Pentesty”:

pentest

Mając kontrole nad tym formularzem, atakujący miałby możliwość wykradzenia wszystkich potencjalnych klientów serwisowi niebezpiecznik.pl. Przechwytując takie dane i informacje o chęci uczestnictwa w szkoleniu, można przedstawić konkurencyjną i lepszą (finansowo) ofertę, oraz przy okazji zrobić czarny PR dla serwisu, że firma sprzedająca usługi bezpieczeństwa nie potrafi zadbać o swoje własne. Takie działanie miałoby katastrofalne skutki dla serwisu niebezpiecznik.pl. De facto takie samo zagrożenie istnieje dla zakładki “Szkolenia”:

szkolenia

Mało tego, występują tutaj komentarze od zadowolonych klientów. Kontrolując tę stronę, można również zastosować czarny PR i opublikować wpisy niekorzystne serwisowi.

Jeżeli chodzi o odnośnik “Reklama”:

reklama

Atakujący mógłby zrobić psikusa poprzez podmianę cennika oraz adresu email kontaktowego na całkowicie arbitralny…

Nie muszę wspominać, że jeśli była możliwość stworzenia niewidzialnego <iframe> na oryginalnej stronie niebezpiecznik.pl i “przesłonić” oryginalne przyciski, wówczas atak mógłby być praktycznie niezauważony przez długi czas i byłby tragiczny w skutkach dla serwisu.

 

 

Dlaczego powstał ten wpis? Jaki miał cel?

Nie mam nic przeciwko serwisowi niebezpiecznik.pl ani jego właścicielowi (Piotrowi). De facto znamy się i kojarzymy. Nie mam zamiaru oceniać manifestu, który został zamieszczony, ani samej przyczyny ataku. Nie mniej jednak próba bagatelizowania zaistniałego problemu z mego punktu widzenia jest niewłaściwa. Miedzy innymi z tego względu, że osoby nieobeznane w temacie mogą sobie nie uświadamiać, jakie potencjalne skutki może nieść nawet taki atak, jaki dotknął serwis niebezpiecznik.pl. Jest to o tyle zgubne, że takie osoby mogą uwierzyć w to, że tak naprawdę nic się nie stało i nigdy nie będą na to uczulone. Takie zachowanie jest błędne! Atak miał miejsce i wg mnie mógł mieć bardzo wymierne i poważne skutki (zarówno finansowe dla serwisu niebezpiecznik.pl). Dodatkowo na samym początku tytuł wpisu na serwisie (niebezpiecznik.pl) poruszający zaistniały atak brzmiał następująco:

“Dołączyliśmy do grona największych :-) -- Niebezpiecznik.pl –“

W treści postu było ewidentne bagatelizowanie zaistniałej sytuacji i próba uwypuklenia, że nie zostało nic złamane po stronie serwera niebezpiecznik.pl i nie są oni za nic odpowiedzialni w tej sytuacji. Jednak prawdopodobnie po paru nieprzychylnych komentarzach na serwisach społecznościach temat postu został zmieniony na:

“Mogło być gorzej, czyli zastanów się do których skryptów się odwołujesz”

Natomiast w treści postu został dodany element humorystyczny:

“Można dowcipnie powiedzieć, że dołączyliśmy do grona najlepszych ;)”

Została więc ewidentnie zmieniona retoryka wypowiedzi, natomiast dalej nie zauważyłem merytorycznego wyjaśnienia potencjalnych skutków ataku, a jedynie zmniejszenie uwypuklenia bagatelizowania problemu.

 

Właśnie merytoryczne wyjaśnienie potencjalnych skutków jest jedyną przyczyną napisania tego długiego postu. Jeszcze raz chcę podkreślić ze nie mam nic przeciwko opisywanemu serwisowi…

 

Ps. Cytat kolegi na temat postu w serwisie niebezpiecznik.pl poruszający włamanie:

 “Dostałem dziś w pysk dołączając tym samym do grona najlepszych, którzy dostali kiedyś w pysk: Mike Tyson, Andrzej Gołota, Evender Holyfield i sam Muhammad Ali.”

 

Pozdrawiam,

Adam ‘pi3’ Zabrocki